Czy nachalność w sprzedaży się opłaca?

Czy nachalność w sprzedaży się opłaca?

„Panie Kliencie, wszystko zrobimy pięknie i terminowo, proszę się nie martwić! Tylko trzeba szybko podejmować decyzję, bo mamy ostatnie wolne miejsce w grafiku.”

Podczas naprawy samochodu jeden mechanik mówi powyższy komunikat. W innym serwisie z kolei pracownik zaczyna wyliczać problemy, które dotyczą naszego auta, po czym kładzie kawę na ławę i podaje ostateczną wycenę. Któremu wolelibyśmy zaufać?

Nachalność może wydawać się dobrą metodą sprzedaży, dopóki… przestanie działać. Oto uzupełnienie naszego artykułu o zakazanych sprzedażowych klątwach!

„Nigdzie Pan nie znajdzie lepszej ceny”

Jak rozpoznać takiego nieszczerego handlowca? Przede wszystkim cały czas używa on języka korzyści najgorszego sortu. Co by się nie działo, i tak powie nam, że podejmujemy świetną decyzję, tylko musimy się spieszyć i podpisać papiery dzisiaj. Nawet jakiś rabacik wpadnie, ale trzeba złożyć podpis już teraz. Nawet jeśli jest to pierwsze spotkanie z firmą, to marketer od razu wie, że oferta spełni wszystkie możliwe wymagania. A po konferencji zadzwoni jeszcze trzy razy tego samego dnia, by dopytać, czy już się zdecydowaliśmy.

W rzeczywistości takie slogany i wybiegi powinny wzbudzić naszą nieufność. Nie należy cieszyć się z tego, że w końcu trafiliśmy do kogoś, kto rozwiązuje wszystkie problemy; trzeba zadać pytanie, jak konkretnie te problemy zostaną rozwiązane.

„Sprawdź naszą najlepszą usługę!”

Copywriter również może być handlowcem, i to najbardziej nachalnym z możliwych. Treści na stronie czy reklama w Internecie mają za zadanie zachęcić użytkowników do zakupu. No właśnie: zachęcić. Nierzadko opisy produktów próbują nam wmówić, że, na przykład, ten oto kosmetyk odwróci bieg czasu, jego użytkowniczka obudzi się dnia następnego jako niemowlę, ta lodówka posprząta kuchnię, a tamto szkolenie zmieni początkujących biznesmenów w milionerów. Wiele stron tylko krzyczy „KupKupKup” w swoich Call to Action, zamiast mówić, co właściwie oferuje.

Niestety, nie ma czegoś takiego jak najlepsza usługa, a zdanie „zaufaj najwyższej jakości, dzięki której Twoja firma odniesie sukces” powinno odstraszyć każdego klienta.

„My to zrobimy, bez żadnych wątpliwości!”

Mogłoby się wydawać, że jeśli chcemy sprzedać jakiś produkt, to absolutnie nie powinniśmy zwracać uwagi kupującego na problemy, ponieważ może się rozmyślić. Wróćmy jednak do przykładu ze wstępu. Kto wzbudza większe zaufanie: rzetelny doradca czy katarynka, powtarzająca w kółko „będzie pan zadowolony”? Szczere dzielenie się wątpliwościami to czasami najlepszy sposób na marketing.